Uliczki Varanasi. Temat szeroki jak Ganges w tym miejscu. Stara część miasta to niesamowita plątanina wąziutkich uliczek i przesmyków, gdzie czasem i motor się nie przeciśnie. Ale krowa zastawi przejście bez problemu, oczywiście ;-)
Pominę kwestię czystości, ilości śmieci i wszelakich odchodów (choć trzeba przyznać, że bywały momenty, kiedy dane fragmenty nawet wyglądały na sprzątnięte -- wystarczało to tak na 2-3 godziny ;-)), ale naprawdę warto się w nie zapuścić. I jakoś dziwnym trafem zawsze się wychodzi tam gdzie powinno. A jak nie, zawsze jest pewny kierunek -- w dół do rzeki i stamtąd można próbować od nowa trafić tam, gdzie się chce...
Jak to gdzieś ktoś napisał "Mógłby grać Merlina bez charakteryzacji" :) A poza tym bardzo miły pan, choć ni w ząb po angielsku nie mówił. Jednak wiele osób tam, pomimo tej całej biedy i brudu, miało taki cudowny wyraz oczu -- czysta pogoda ducha :)
Taj Mahal. Piękne miejsce. Może nawet nie tyle piękne, co... magiczne. Jakaś bardzo specyficzna atmosfera tam panuje. Pomimo tłumu turystów można naprawdę się zrelaksować.
Tzn. można, jak się nie jest blondynką, którą dopada 20-osobowa hinduska rodzina, z której każdy chce sobie zrobić zdjęcie z niesamowicie dziwnym tworem, jakim jest kobieta o jasnej skórze i niebieskich oczach ;-)
W tym momencie przyznam się do ingerencji w rzeczywistość, bo żeby wykonać to zdjęcie przesunęłam stołek, który stał przed przednim kołem o jakieś 20cm ;-) Na szczęście nikt nie miał do mnie o to pretensji ;-)
W Indiach, to nawet głupia koza w pierwszych lepszych drzwiach będzie kolorowa i fotogeniczna ;-)
Szczerze nienawidzę prasowania. Pomimo nowoczesnego żelazka na prąd. Choć naprawdę wstydzę się tego, jak patrzę na to zdjęcie ;-)
A pani nie była odosobniona w swoim kunszcie, taki widok (tylko najczęściej mniej fotogeniczny) można było zauważyć w wielu punktach miasta.
Festiwal w Indiach. Dużo ludzi, dużo kolorowego pyłu, dużo głośnej muzyki, dużo tańców... Wszystkiego dużo.
Sytuacja ze zdjęcia: najpierw jedzie ciężarówka z zestawem głośników wypuszczających na pełną moc transową muzykę. Za nią korowód ludzi sypiących proszkami. Zatrzymali się, a młoda dziewczyna ubrana na żółto była otumaniana w bliżej nieokreślony sposób (coś dziwnego musiało być w tych dzbanach widocznych po prawej), po czym tańczyła pośrodku ludzi, ledwo utrzymując równowagę. Po jakiś 5-10 minutach poszli dalej... A ja do tej pory nie wiem o co chodziło :)
Dworzec w Delhi jest wybitnie ciekawym miejscem. Samo kupowanie biletów to dłuuuga opowieść (jest osobna kasa dla turystów, chyba celowo bardzo słabo oznaczona, a wszyscy dookoła próbują wcisnąć Ci o wiele droższe turystyczne pakiety), a to co tam się dzieje jest praktycznie nie do opisania.
Niesamowita ilość ludzi, biednych, bogatych, zdrowych, chorych, śpiących, biegających, starych, młodych... No i te pociągi, przy których wszelkie narzekania na nasze swojskie PKP są jakąś absurdalną pomyłką ;-)
Pan z tego zdjęcia siedział tak dość długo, a całość scenerii powodowała, że nie mogłam się powstrzymać przed zrobieniem tego zdjęcia, choć to był pierwszy dzień w Indiach i jeszcze trochę się krępowałam celować w ludzi z obiektywu ;-)
Dziś uruchomiłam nową wersję strony. Jak zwykle coś, co się odwleka latami [sic!], okazuje się być zadaniem na dosłownie parę godzin. Ale podobno szewc bez butów trochę pochodzić musi ;-)
Nie jest to jeszcze strona, jaką sobie wymarzyłam, ale przede wszystkim umożliwia dodawanie pojedynczych zdjęć do galerii, co w obliczu mojego wiecznie nieskończonego obrabiania fotografii jest bardzo istotne :)
Mam nadzieję, że ta odsłona przypadnie Wam do gustu, a przede wszystkim, że będę mogła wam tu prezentować coraz lepsze zdjęcia.
Uwielbiam dalekie podróże. Na inne kontynenty, byle dalej, w bardziej nieznane, nowe, ciekawe... Ale jednocześnie doskonale się czuję w najbliższych okolicach, w naszych polskich lasach, które są wyjątkowe i niepowtarzalne i pachną najpiękniej na świecie...
Woodstock jest takim wydarzeniem, wobec którego nie można pozostać obojętnym. A ten, kto choć raz tam się dobrze bawił, na zawsze będzie tęsknił do tego klimatu, pomimo wszystkich niewygód.
A ja jeszcze miałam to szczęście, że mogłam podziwiać to wszystko z wysokości :)
Czasem wystarczy w odpowiednim momencie obejrzeć się w odpowiednią stronę, żeby zobaczyć to odpowiednie spojrzenie, które aż się prosi o uwiecznienie na zdjęciu :)
Czasami zdarza mi się zrobić parę zdjęć analogowych przy okazji różnych dziwnych wypadów. Tutaj akurat krótka wizyta w Chojnicach na zakończeniu pleneru Canon-Foto-Klub w Swornegaciach, maj 2013.
Ludzie w Indiach dzielą się na tych, którzy bardzo chętnie pozują albo totalnie nie chcą, żeby im robić zdjęcia. Ten pan nie miał żadnych oporów przed obiektywem :)
Zdjęcie zrobione podczas warsztatów z Andrzejem "Fetishem" Frankowskim w Studiu Gdynia, listopad 2013.